Strona główna / Blog / Nowy sposób na zarobek - gimnastyka

Nowy sposób na zarobek - gimnastyka

niebieski tygrys.svg (7 KB)

Dzisiaj opowiem wam jak zaczęłam zarabiać swoje pierwsze pieniądze. A zaczęłam dosyć wcześnie, bo gdy miałam około 4-5 lat.

A było to tak. W ósmym miesiącu mojego życia rodzice zauważyli, że coś ze mną nie tak, ponieważ nie siadałam i bardzo mało się ruszałam. Chodzili, więc ze mną do wielu doktorów, którzy stwierdzili, że jestem niepełnosprawna i zalecili mi intensywną rehabilitację. Nie za bardzo lubiłam ćwiczyć, gdyż trochę mnie bolały te wszystkie ćwiczenia.

Gdy byłam starsza i miałam około 4 lat uwielbiałam się bawić z innymi dziećmi. Niestety moi rodzice przerywali mi zabawę, gdyż musiałam robić gimnastykę. Na dodatek w najlepszym momencie zabawy. Byłam wtedy wściekła i bardzo zazdrosna, że moi koledzy i koleżanki mogą się bawić, a ja nie, ponieważ muszę ćwiczyć. Bardzo często się złościłam na rodziców, buntowałam i płakałam, dlatego, że odbierali mi najlepszy czas zabawy z dziećmi. A ja tak bardzo chciałam być taka jak inne dzieci.                                                                                                                                    

        Mój bunt jednak na coś się przydał, gdyż mój tata, żeby zachęcić mnie do robienia gimnastyki, powiedział, że będzie mi za nią płacić złotówkę za godzinę. I właśnie w ten sposób zaczęłam zarabiać pierwsze pieniądze. Od tej pory bardzo polubiłam ćwiczyć. Każde ćwiczenie miało swoją śmieszną nazwę np. „Dzień dobry Pani” albo „Budujemy mosty”. Kiedy kończyliśmy ćwiczyć, tata zawsze udawał, że usnął, a ja w tym czasie mu uciekałam i się chowałam. Lubiłam, kiedy mnie szukał. To była dobra zabawa! Kiedy byłam starsza, pomyślałam, że trzeba by było pomnożyć zarobione złotówki. Chodziłam już do szkoły, a więc umiałam już dobrze liczyć. Wpadłam na genialny pomysł i założyłam swój domowy sklepik!

            Opustoszyłam jedną półkę w moim pokoiku. Za ladę postawiłam stołek z oparciem. Kiedy już wszystko było gotowe poszłam z moim starszym bratem i siostrą do sklepu, by kupić słodkości. Zaopatrzyłam mój sklepik w czekoladki, ciasteczka, lizaki, żelki i gumy do żucia. Ułożyłam to  wszystko na półkach. Podzieliłam wszystkie ciasteczka i inne słodycze na mniejsze porcje. Wszystkim produktom nadałam nowe ceny i czekałam na pierwszych klientów. Pierwsza przyszła moja mama, ponieważ nie miała nic do kawy. Kupiła trzy ciasteczka. Kiedy Aga i Marcin wrócili ze szkoły kupili czekoladę i gumy do żucia. Tata przyszedł z pracy i kiedy zjadł obiad również odwiedził mój sklepik. Mój sklepik bardzo dobrze prosperował. Szczególnie, kiedy moi rodzice pili kawę.

Jak widać gimnastyka na coś się przydała. Mimo, że niekiedy była uciążliwa i trochę bolało. Dzięki niej, nie tylko zarobiłam pieniądze i otworzyłam sklepik, ale zaczęłam chodzić a nawet biegać. A co najważniejsze stałam się bardziej samodzielna i niezależna. Teraz, kiedy chciałam bawić się z innymi dziećmi, nie musiałam już prosić nikogo z domowników by pomógł mi zejść po schodach, lecz sama wychodziłam na podwórko. No cóż, jak mówi stare przysłowie: „ Bez pracy nie ma kołaczy”.

 

Anna Migała