Strona główna / Blog / Moja alergia na biały fartuch

Moja alergia na biały fartuch

zyrafa zolta.svg (3 KB)

Dzisiaj opowiem Wam i Waszym Rodzicom o bardzo specyficznym rodzaju alergii (1),  a mianowicie o alergii na osoby, które noszą białe fartuchy i pracują w szpitalach. Są nimi lekarze, pielęgniarki i rehabilitanci.  Ciekawe. Być może ktoś z Was też się ich boi, a może odwrotnie, w ogóle się ich nie boicie?


Choroba zmusiła mnie do wielu wizyt u różnych lekarzy i rehabilitantów. Moi rodzice cały czas szukali nowych doktorów i robili wszystko co mogli żebym zaczęła chodzić. Ja jednak nie znosiłam tych wizyt.

Moja alergia na biały fartuch wyglądała następująco. A mianowicie gdy tylko zbliżały się do mnie alergeny (2) w białych fartuchach o uogólnionej nazwie: lekarze i rehabilitanci, ich twarze wywoływały u mnie ostrą reakcję alergiczną. Mój mądry organizm momentalnie zaczynał się bronić głośnym wybuchem płaczu. Lekarze byli najbardziej inwazyjnymi alergenami. Nigdy do mnie nic nie mówili. Traktowali mnie jak przedmiot.  Nigdy nie uprzedzali, że coś będzie boleć. Nie mówili, co będą ze mną robić.  Bałam się ich. Byli bardzo dziwni. Rehabilitanci byli mniej inwazyjni. Rozmawiali ze mną, uśmiechali się do mnie, ale oni również nosili białe fartuchy, a więc mój organizm klasyfikował ich jako alergeny o niskiej szkodliwości. Jednak gdy się zbliżali dla pewności zaczynał bronić się płaczem. To też moi rodzice musieli spacyfikować mniej szkodliwe alergeny, zapraszając ich do domu, gdzie nie mogli już mieć ubranych ohydnych białych fartuchów. W domu rehaalergeny (3) pokazywali moim rodzicom gimnastykę, jaką mieli ze mną robić. Gimnastykę zawsze robił ze mną tata, a mama robiła logopedię. Bardzo lubiłam ćwiczyć z moimi rodzicami.

Z czasem uodporniłam się na alergeny w postaci lekarzy. A właściwie, to oni stali się mniej inwazyjni. Teraz wszyscy byli bardzo podekscytowani moimi postępami. Nagle, ci sami gburowaci, ponurzy lekarze zaczęli ze mną rozmawiać, uśmiechać się i wychwalać mnie za moje postępy. Wydawali mi się oni jeszcze bardziej dziwni i śmieszni niż kiedyś. Ciekawe, które z tych alergenów miały swoje prawdziwe oblicze. Ja przecież byłam taka sama jak kiedyś, tak samo myślałam i czułam. Przełomem było to, że zaczęłam chodzić i mówić i ten triumf lekarskie alergeny przypisywali sobie. Czułam się jak muzealny okaz. Coś z niczego. A przecież zawsze byłam taka sama.

Alergeny jak większość innych osobników człekokształtnych oceniają „ludzia” po tym jak wygląda i w czym odbiega lub nie od normy. No cóż taka już ludzka natura. Jeśli w życiu coś robisz inaczej niż wszyscy, to ich zdaniem robisz to gorzej. Świat wszystko ujednolica, dąży do tak zwanej „normalności”.  Lecz czy ta normalność jest normalna? Czasami zadaję sobie pytanie Antoniego de Mello „czy to ja oszalałem, czy może wszyscy inni”. A Wy jak myślicie?

 

Anna Migała

(1) reakcja naszego organizmu na jakiś czynnik, np. jak ktoś jest uczulony na kakao, to nie może go pić, bo jak się napije, to wszystko go będzie swędzieć.

(2) wszystko to, co wywołuje alergię, np. kwitnące drzewa powodują, że osoba, która ma na nie alergię ma katar i kicha

(3) rehabilitanci